Już prawie 20 lat próbuję powstrzymać bezlitosną chorobę, jaką jest stwardnienie rozsiane. Nie mam już władzy nad swoim ciałem, choroba przykuła mnie do wózka, a moją jedyną pomocą jest żona, o którą to ja powinienem dbać, nie odwrotnie... Mam w sobie ducha walki, ale sam nie dam sobie rady. Liczę, że z Waszą pomocą finansową i moją determinacją uda się, że jeszcze stanę na własnych nogach, pójdę z żoną na spacer bez wózka, pobawię się z wnukami. Boję się, że choroba już nigdy nie odpuści... Proszę, pomóż mi!
Każda pomoc choćby niewielka pomoże.